środa, 28 marca 2012

Droga miecza

Zazwyczaj staram się podchodzić do nowo poznawanego zapachu z pewną dozą sceptycyzmu, nie budować wcześniej w umyśle obrazów utkanych z wyobrażeń jakie to dane perfumy powinny być. Powiedzmy, że ekscytacja wywołana nutami zapachowymi może być uzasadniona, gorzej jeżeli kiełkuje ona w oparciu o nazwę albo odpowiednio sugestywny opis. Im bardziej obiecująca wizja, tym większy zawód jeśli przy pierwszym kontakcie z perfumami okazuje się, że coś tu nie gra ;)
Ale przecież nie zawsze  po odkorkowaniu flakonu czeka rozczarowanie.
O, choćby L’eau Guerriere okazał się właśnie taki, jaki miał być.


niedziela, 25 marca 2012

Na literacko

Dziś będzie temat niezapachowy. Albo zapachowy nie wprost, bo od czego są skojarzenia. Zaproszona do zabawy przez Trzy Ryby z chęcią skorzystam, zwłaszcza, że temat zacny ;)
Oto wrota do królestwa wyobraźni...


wtorek, 20 marca 2012

Zagadki ze szczyptą magii

To była zwyczajna książka, jedno z tych bogato ilustrowanych wydawnictw skierowanych dla młodzieży, zebranych pod szyldem „zbiór legend”. Egzemplarz, o którym mówię dotyczył wilków – czyli były to Legendy o wilkach albo coś w tym rodzaju, nie pamiętam dokładnego tytułu. Mniejsza jednak z tym, pamiętam za to doskonale klimat zawartych tam opowieści.
Tak się złożyło, że moje spotkanie z wyżej wymienionym dziełem wypadło w odpowiednio malowniczych okolicznościach; koniec wakacji spędzany w górach, schyłek lata i sierpniowe lasy. Nic więc dziwnego, że dziecięca wyobraźnia, karmiona odpowiednią pożywką, zaludniała mijane podczas całodniowych wycieczek regle fantastycznymi istotami, a zapadający zmierzch szeptał o ukrytych w gąszczu drzew tajemnicach.

Bardzo możliwe, że zawarte w tamtej książce historie dotyczyły różnych regionów i czasów, jednak w mojej pamięci najbardziej utkwiły te z akcją osadzoną w XVIII-wiecznej Francji. I zapewne było tam coś o Bestii z Gévaudan.

niedziela, 4 marca 2012

Poetyka pustostanów

Dla jednych opuszczone przed laty budynki to po prostu nieestetyczne rudery psujące okolicę, dla innych to przestrzeń stanowiąca owe puste miejsca na planie miasta, dziwny krajobraz, który nie bardzo nawet istnieje w świadomości większości mieszkańców, zamieniając się w jakąś osobliwą wersję terra incognita.

 Znajdą się jednak tacy, którzy zechcą, z na ogół nierozumianym przez otoczenie, entuzjazmem eksplorować rozpadające się ruiny. Rozpadające się mury, zdemolowane klatki schodowe i wybite szyby też mogą wymalować nostalgiczny obraz. Niektóre miejsca wzbudzają jednak irracjonalną obawę. Niby nie ma ku temu żadnych przesłanek, ale pojawia się uczucie dziwnego dyskomfortu. Wystarczy świadomość, że ten oto uroczy dziewiętnastowieczny pałacyk służył kiedyś jako szpital psychiatryczny, a już zyskuje on nowy, niepokojący wymiar.