Upalne to było lato, dziwne lato, w którym stracono Rosenbergów, a ja siedziałam w Nowym Jorku i nie bardzo wiedziałam, po co i dlaczego. (…) Sam Nowy Jork był wystarczająco ohydny. O dziewiątej rano nie było już śladu po niby to wiejskim powietrzu, co nie wiadomo jakim sposobem wkradało się nocą do miasta. Rozwiewało się, znikało z pamięci niczym słodki sen. Na dnie granitowych kanionów rozpalone ulice dygotały w słonecznym pyle. Dachy samochodów skrzyły się i skwierczały, suchy, piekący kurz zapylał oczy, drażnił krtań.
Dziwny, zaiste, jest również obiekt mojego dzisiejszego wywodu. Ma w sobie coś zarazem pociągającego, jak i dziwnie obcego, wzbudzającego rezerwę i odpychającego. Ale przyciąga chyba mocniej niż odpycha ^^
Oto Undergreen Black.