środa, 30 maja 2012

Pełnia lata


Dla poetyckiego przedstawienia upływu czasu często służy cykl wegetacyjny. Na obrazku najpierw pojawia się drzewko osypane białym lub blado-różowym kwieciem, później pokryte gąszczem intensywnie zielonego listowia, przechodzącego następnie w płomienne barwy, aby wreszcie skończyć w postaci czarnych nagich konarów. Może być też nieco szerszy krajobraz, ale zmienne warunki atmosferyczne i roślinność muszą być obecne ;) To dość trafne przedstawienie, nie mam nic przeciwko.

Ale równocześnie mam wrażenie, że to samo można by oddać za pomocą samego światła. A konkretniej światła popołudniowo-wieczornego słońca. W marcu jego promienie stają się ostre jak nóż, rozcinając krystaliczne niebo; późną wiosną i u progu lata są pełne pasji i energii, niczym uwertura do Jeziora Łabędziego. Potrafią zamienić zwykłe betonowe bloki mieszkalne i skłębione chmury w scenerię godną baśniowej opowieści ;) Z czasem światło pozornie traci swoją porywczość, staję się nieco spokojniejsze i świadome swojej mocy, ale jednocześnie nadal niesie ze sobą skondensowane emocje i pragnienia. Jesienne zachody słońca osnuwają są delikatną mgiełką nieprzejrzystości, przepełniają nostalgią i wspomnieniami. Nie ma tu ostrości, promienie przypominają raczej smugi farby na płótnie. Gasną i cichną, coraz bardziej rozmywając się wśród fioletowego mroku. Zimą stają się jeszcze bardziej wycofane i senne, zanurzone w jakimś dziwnym oddaleniu od świata.
Tak… światło również zatacza odwieczny krąg narodzin i śmierci, blasku i przygasania…  


Do tytułowej pory roku zostało jeszcze trochę czasu, ale wystarczy chwila z Baque od Slumberhouse, aby przenieść się na leniwą wędrówkę po polnych dróżkach oblanych właśnie takimi, lepkimi promieniami letniego słońca.  

piątek, 18 maja 2012

Na literacko znów


Pora na kolejny wpis literacki. Najwyższy czas na mobilizację i odrobienie zadania narzuconego z dwóch źródeł, Rybnego i Wiedźmowego ^^
Postaram się więc dokonać karkołomnego wyczynu i wyłonić z nawały moich papierowych przyjaciół tę najważniejszą szóstkę. Aczkolwiek obawiam się, że nie obędzie się bez małego oszustwa (albo twórczej interpretacji polecenia ^^) – bo główni bohaterowie pojawią się w towarzystwie satelitów ;)
Miałam również moment wahania, czym kierować się przy wyborze – być może mogłabym znaleźć pozycje mądrzejsze, które przecież wniosły wiele do mojego życia i sposobu myślenia, jednak postanowiłam iść za głosem serca. Cóż, tak już mam – najbardziej pamiętam te książki, którym zawdzięczam zarwane noce ;)
A, kolejność zupełnie przypadkowa.

środa, 9 maja 2012

Indie w kolorze sepii

Ponoć zapach potrafi przywołać wspomnienie z równie dużą siłą co obraz lub zasłyszana opowieść. Dlatego perfumy idealnie nadają się na szkatułkę do przechowywania wspomnień ^^

Może to na przykład być wspomnienie Indii. I w przypadku My Indian Childhood od D.S. & Durga faktycznie, nietrudno taki obraz sobie wymalować w umyśle.



niedziela, 6 maja 2012

Mściwy duch

Znowu przytrafił się pewien zastój, w efekcie czego mamy kolejny hiatus na blogu ;) Najwyższy czas na restart umysłowy. Klimatyczny restart ^^


Opowieści o duchach nie są czymś specyficznym dla jakiegoś konkretnego kręgu kulturowego; można zaryzykować stwierdzenie, że występują dość powszechnie. Tak samo wszędzie podobne są powody, dla których dusza zmarłego nie może zaznać spokoju; niedokończone sprawy na tym świecie, zła śmierć czy niedopełnienie obrzędów zapewniających właściwy pochówek. Albo zemsta ;)
O tak, zemsta to doskonała motywacja i dobry punkt wyjściowy dla opowieści. Ten scenariusz też nie jest zarezerwowany dla jednej kultury, ale w pewnej tradycji doprowadzono go do perfekcji. Nietrudno zgadnąć, o kim mowa ;)