Tak
się uroczo złożyło, że tym razem
zagłębię się w klimaty nadzwyczaj przyjemne – określane ogólnie jako dymne.
Wszystko rzecz jasna jest względne; wspomniane wyżej klimaty przyjemne są dla
mnie, lecz mam świadomość, że moje zachwyty często spotykają się z wymownym
wykrzywieniem warg osób, z którymi chcę się podzielić swoim odkryciem ;)
Pierwsza
z opisywanych kompozycji odwołuje się do tradycyjnych wierzeń i kultów ludów określanych
dziś zbiorczym mianem tradycji bądź kultury Missisipi. Chociaż tego typu
klasyfikacja to wynalazek dwudziestowiecznych badaczy i ówcześni mieszkańcy
tamtych terenów niekoniecznie musieli poczuwać się do bycia jakąś wspólnotą, to
jednak pewne elementy łączące bez trudu by się znalazły, a to wystarczy do
wysnucia odpowiednich teorii. No i w końcu ktoś musiał budować te kopce ;)
Nie
miejsce to jednak na analizę pojedynczych artefaktów, ważniejszy jest obraz,
który można na jej podstawie odtworzyć. Nieważne, że miejscami hipotetyczny i
być może trochę podrasowany, w końcu im ciekawszy, tym lepszy ;)
A
Mississippi Medicine od D.S. &
Durga na miano dzieła ciekawego zasługuje z pewnością.