piątek, 18 maja 2012

Na literacko znów


Pora na kolejny wpis literacki. Najwyższy czas na mobilizację i odrobienie zadania narzuconego z dwóch źródeł, Rybnego i Wiedźmowego ^^
Postaram się więc dokonać karkołomnego wyczynu i wyłonić z nawały moich papierowych przyjaciół tę najważniejszą szóstkę. Aczkolwiek obawiam się, że nie obędzie się bez małego oszustwa (albo twórczej interpretacji polecenia ^^) – bo główni bohaterowie pojawią się w towarzystwie satelitów ;)
Miałam również moment wahania, czym kierować się przy wyborze – być może mogłabym znaleźć pozycje mądrzejsze, które przecież wniosły wiele do mojego życia i sposobu myślenia, jednak postanowiłam iść za głosem serca. Cóż, tak już mam – najbardziej pamiętam te książki, którym zawdzięczam zarwane noce ;)
A, kolejność zupełnie przypadkowa.
 

    1.     Szklany Klosz Sylvia Plath,  Lot nad kukułczym gniazdem Ken Kesey

To chyba żadne zaskoczenie; już wyrażałam zachwyt dla pierwszego dzieła. Dorzuciłam tu jeszcze Lot… przeczytany na podobnym etapie (wczesne liceum). Szesnastoletni umysł był podatny na poszukiwania, przez pewien czas zagnieździł się w tej tematyce – do tego stopnia, że zapragnęłam zostać psychiatrą lub psychologiem klinicznym (nie wyszło, czego dziś nie żałuję ^^).
Lot… pamiętam do dziś; nie byłam w stanie oderwać się nawet w noc przed egzaminem z angielskiego; przechodząc korytarzem koło mojego pokoju, rodzina ze zrozumieniem spoglądała jak nerwowo wpatruję się w notatki o pierwszej w nocy, gdy tylko nikt nie patrzył wydobywałam spod nich książkę.
Ucieczka przed światem, bunt, wolność i odrzucenie. Tak, to łatwa przynęta ;P

2.       Zmierzch Dazai Osamu

W dzisiejszych czasach tytuł mrożący krew w żyłach, zaiste ;P Ale tu nie występują wampiry (nie żebym miała z definicji coś przeciwko). I przyznaję uczciwie, poleciałam na biografię autora. Ale to dowód, że nawet tak błaha motywacja może leżeć u źródeł wspaniałego odkrycia ;)




Nostalgiczna opowieść o świecie bezpowrotnie odchodzącym w przeszłość i ustępującym miejsca nowej rzeczywistości, w której bohaterowie nie potrafią się odnaleźć. W sumie smutna historia, przesiąknięta tęsknotą i wspomnieniami… Ale język! Piękny, nieco poetycki, potrafiący z opisu trawy w ogrodzie albo chmur na niebie stworzyć rzecz tak przejmującą, że pozostaje tylko płakać z zachwytu (albo zarzucić mi rozchwianie emocjonalne ;P).
Tytuł można też tłumaczyć jako Zachodzące słońce i ta wersja oddaje po części nastrój powieści; ostatnie odblaski przemijającego świata…
(Ale jeśli już jesteśmy przy sensualnym języku to przecież jeszcze Kawabata Yasunari! A gdzie Akutagawa? I Murakami (ale Ryuu!). Zmieszczą się? Jak się zmieszczą, to ich stąd wykreślę ;p).

3.     Duma i uprzedzenie Jane Austen, Wichrowe wzgórza Emily Brontë

A tak! Chociaż jestem osobą, która z dużą dozą prawdopodobieństwa, na pytanie jaki film chce obejrzeć odpowie - żeby się bili, najlepiej na miecze, to i staroświeckim romansem nie pogardzę. Zwłaszcza jak na scenę wkracza Mr Darcy ^^ Poza tym Jane Austen umieszczam tu za całokształt.
I tak, tak; niech to będzie trochę przestylizowane, niech Heathcliff będzie mroczny, czarne szaty rozwiane przez wiatr, a miłość taka, że cały świat spłonie ;)
Ja tam lubię gotyk w literaturze i nie zgadzam się, że musi być z definicji kiczowaty. (Dobra, przyznaję niezwykle łatwo przesadzić z tymi kryptami i postaciami w ciemnych płaszczach, owianymi straszliwą tajemnicą.. ;P). Poza tym jak ktoś ma 11-12 lat to inaczej przeżywa historie romansów w świecie cylindrów, peleryn, i deszczowych nocy rozświetlanych lampami naftowymi. A sentyment pozostał do dziś ;)

4.     Cykl o wiedźminie Andrzej Sapkowski
Nie da się ukryć, tu się dużo biją na miecze ;P
Ale to nie jedyny powód; znowu będę żerować na młodzieńczych fascynacjach (ale w zasadzie duża część pozostaje ciągle żywa; może to trwałe fascynacje).
Wyznam nawet, że chociaż w tej kategorii nie będę się spierać z osobami stawiającymi Tolkiena na piedestale, to jeśli chodzi o konstrukcję postaci, dialogi, losy bohaterów – zdecydowanie więcej emocji dostarczył mi Wiedźmin. Poza tym powieść przygodowa to coś, co lubiłam od zawsze ^^

5.    Mity i baśnie.
Ostrzegałam, że odgapię ;P
Też już na ten temat pisałam trochę w poprzednich wywewnętrznieniach o literaturze, więc się trochę powtórzę. Zaczęło się od Greków, a potem leciało już po kolei. Jasne, niektóre rejony świata interesowały mnie mniej, inne bardziej, ale hasło „legenda o” zawsze było godne bliższego zbadania.  Piękny świat, w który chciało się wierzyć, że kiedyś istniał ;) Pamiętam też swój niepokój, bo szybko dotarło do mnie, że kiedy skończę czytać, to to będzie już faktycznie koniec; nikt nie dopisze dalszego ciągu.
A Grecy, chociaż rozbudzili moją fascynację, to jednak odpadli z rywalizacji; mój umysł i serce utkwiły w innych obszarach geograficznych ;)

6.      Ha, w tym punkcie pozwolę sobie na bezczelną samowolę. Myślicie, że mogłabym
wrzucić tu mangę? :P (Wiem, moja ankieta, to mogę ^^)



Bo to w zasadzie manga zainspirowana książką. A konkretniej, byłby to duet manga-film, bo inaczej się nie da (z naciskiem na film ;) 
Być może nie lubicie komiksów, być może nie znosicie anime, ale TO jest zaiste doskonałość. Uważam nawet, że w tym przypadku film przerósł pierwowzór; siła przekazu rozmytych kadrów i hipnotycznej muzyki jest bezdyskusyjnie większa. Świadomie dopuszczam się nadużycia; do ankiety o książkach wciskam anime, ale czy nośnik jest aż tak ważny? Liczy się opowieść, a ta należy do moich ulubionych. Dlatego jeśli miałabym kiedyś tworzyć listę ulubionych filmów, ulubionej muzyki czy ulubionych bohaterów, to zawsze znajdzie się na niej miejsce dla Shigurui.
Zdaję sobie sprawę, że to wybór czysto subiektywny; historia jest na pozór dość mało oryginalna - ot, zwykła opowieść o rywalizacji i zemście. Za to sposób podania iście porywający, postaci na wskroś ludzkie, niepozbawione wad, egoistyczne i kierujące się negatywnymi emocjami. I, powtórzę się, piękna kreska, całość to wizualna uczta ;)


No i co? Nie zmieściły się Obcy Camusa, Mistrz i Małgorzata, Pachnidło ani Imię róży
I poezja ;(

Tak moja lista wygląda na chwilę obecną; być może gdybym zaczęła ją tworzyć za jakiś czas, znalazłyby się na niej inne pozycje. Tylko jak tak dalej będę się zastanawiać i wykreślać, to nigdy nie skończę tego posta… więc niech zostanie to, co jest ^^
Jak przystało na osobę zdziczałą, nie będę przekazywać zabawy dalej (nie wiem, kto by chciał… ;))

Źródła ilustracji:
Wizerunek Dazai Osamu z giantrobot.com
Kadr z filmu z dysku; nie mogę namierzyć skąd go wzięłam 


7 komentarzy:

  1. Dziękuję za odpowiedzi, bardzo ciekawe.
    A lubisz poezję Sylvii Plath? Bo mnie jej proza drażni niepomiernie poezja zaś zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię :)
      Z tym, że jeśli miałabym wybierać pomiędzy jej poezją a prozą, to chyba w moim wypadku skończyłoby się na prozie.

      Usuń
  2. Psze paaani! A ona zgapia! ;))
    Świetna lista, do Jane Austen i ja ma słabość. :) Za to kolejne części Wiedźmińskiego cyklu zaczęły układać się w telenowelę, więc jego lektury dotąd jeszcze nie ukończyłam. :> No muszę przyznać, że w jednym punkcie miałaś racji nawet nie sto, ale i tysiąc procent. W pierwszej chwili, kiedy zauważyłam tytuł "Zmierzch", to aż mnie zmroziło (lub gdybym jadła, niechybnie bym się zakrztusiła z szoku ^^ ). ;) I pomyślałam zaraz: "ej, to pewnie jakiś podstęp!". No i był; malusi ale był. ;)
    Sześć pozycji do zapełnienia to zdecydowanie zbyt mało. Tu również zgoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To doprawdy straszne, jakie okropne skojarzenia może wywołać niewinne na pozór słowo ;P
      A co do Wiedźmina, gdybym miała oceniać całą serię teraz, "na zimno", to z pewnością dostrzegłabym jakieś wady, ale jakoś nie chcę... ^^

      Usuń
    2. Śmiej się, śmiej. Ale o ile kilka lat temu, kiedy jakieś opowiadanie zaczynało się słowami "Zapadał zmierzch, kiedy..." czytelnik już był wprowadzony w odpowiedni klimat. A dziś.. No proszę Cię! "Zapadał zmierzch" a Ty co myślisz? "I dobrze. Najwyżej wampiry nie będą już tak błyszczeć". :) :>
      Doopa nie klimat.
      Wiedźmina ostatecznie zniszczyła mi ekranizacja z Żebrowskim. Teraz jakoś nie mam doń siły. Ale Ty nie psuj sobie wspomnień. ;)

      Usuń
  3. Ej, no i co mnie w błąd wprowadzasz? Przecież prawie zgadłam! :P

    I dlaczego nie ma tutaj "Rozkoszy nieujarzmionej", pytam się?!
    :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież powiedziałam "tak jakby" ;P

      Bo to nie lista największych idiotyzmów na jakie natknęłam się przeglądając nowości książkowe ^^

      Usuń