środa, 20 marca 2013

Yes, we are mad...


Rzut oka na zbiorek moich ulubionych zapachów zaowocował ostatnio zadziwiającą konstatacją – mój zachwyt nad większością z nich nie znajduje zrozumienia w najbliższym otoczeniu.
Z zupełnie niezrozumiałych dla mnie powodów jednym z liderów, jeśli chodzi o intensywność negatywnych reakcji jest Vikt marki Slumberhouse. 

Doskonale pamiętam, jak kiedyś po oszczędnym użyciu w ilości czterech psików (tak, to jest dla mnie ilość minimalna, tylko osławione Incense od Kamali dawkuję w ilości mniejszej, czyli psików dwóch lub trzech ;P ), odstawiłam właśnie flakonik na półkę, pogrążona w bliżej nieokreślonych rozmyślaniach, gdy usłyszałam z drugiego  pokoju pełen przerażenia krzyk mojej Mamy:
Co to jest?!
Po chwili dołączyło do niego wygłoszone podejrzliwym tonem przypuszczenie:
Wyperfumowałaś się?
(Tak na marginesie, to chyba dobrze świadczy o sile rażenia wzmiankowanych perfum XD)
W ramach testów porównawczych podetkałam odkorkowany flakon pod nos Siostrze, lecz i tu czekało mnie przykre zaskoczenie. Po ledwie pobieżnym kontakcie węchowym, Siostra najpierw lekko wytrzeszczyła oczy, a następnie stwierdziła, nie bez pewnego uznania w głosie:
Faktycznie, to dopiero jest smród.
(Ale czego spodziewać się po osobie, która taki skarb jak Bowmakers, uważa za największe paskudztwo w moim zbiorze ;) )
Czyż więc faktycznie możliwe jest, że Vikt is viscious?

poniedziałek, 4 marca 2013

Półgłos i półcień


Zgodnie z planem, wędrówki po oudowym uniwersum ciąg dalszy ;) Tym razem jeśliby chcieć podążyć zgodnie z sugestią zawartą w nazwie, to powinno się trafić do perskiego miasta na terenie dzisiejszego Iranu. Zapewne nie wzgardziłabym możliwością zobaczenia kilku zabytków i ruin, ale moje skojarzenia powędrują tym razem w innym kierunku.
Oud Ispahan może być niczym opowieść Szeherezady, jedną z setek historii, przepływających gdzieś całkiem blisko lub bardzo daleko, setki lat temu bądź wcale nie tak dawno. Tak więc w mojej głowie pojawiło się skojarzenie nieco odległe, ale w końcu skoro już tam zawitało, to dlaczego od razu je przepędzać? ;)

Aby wejść w klimat, ilustracja muzyczna na początek; moim skromnym zdaniem jedna z najpiękniejszych arii operowych.