sobota, 30 czerwca 2012

Post-apokaliptyczny spacerek


Różne obrazy wymagają różnej oprawy ^^ A gdyby tak się przez chwilę zastanowić, jaki zapach byłby najlepszym towarzyszem na spacer po opustoszałym postindustrialnym mieście? 
Nie do końca wiadomo, czy jego mieszkańcy niedawno opuścili to miejsce, czy też kryją się gdzieś wśród monumentalnych wieżowców, przemykając w labiryncie wąskich ulic i podwórek, do których prawie nie dociera dzienne światło. Miasto wydaje się przytłaczać swoim ogromem, a jednocześnie dusić klaustrofobiczną ciasnotą.




Tak samo ambiwalentne odczucia może wzbudzać Petroleum od Histoires de Parfum. Z jednej strony odrzuca dziwną, nieprzyjazną aurą, z drugiej maluje fascynujący, sugestywny obraz. 
Tak jak pierwsze dźwięki w zaprezentowanym ilustracyjnym utworze, przecinające ciszę wibrującymi zgrzytami, płynnie przechodzące w melodyjny motyw (aczkolwiek pierwsze minuty są najlepsze ^^)




Pierwszy wdech Petroleum jest niczym haust zimnego powietrza, przepełnionego chemicznymi wyziewami oraz wizją obcego, zniszczonego świata. Wokół unosi się woń ostrej bergamoty zmieszana z czymś przywodzącym na myśl rozwodniony nieco rozpuszczalnik. Z każdą chwilą coraz wyraźniej dochodzi do głosu dziwne uczucie osamotnienia i zagubienia. Na horyzoncie majaczą fabryczne kominy, szkielety rozpadających się budynków i chwiejne rusztowania, poruszające się z piskiem przy podmuchach wiatru. Całość utrzymana jest trochę w klimacie serii Synthetic od CdG, a zwłaszcza Tar.




Po chwili dołącza się wytrawny, kwaśny agar nadający kompozycji pozorów sterylności, kłócącej się jednak z towarzyszącymi mu pozostałościami smarów i oleju silnikowego. W pobliżu musi znajdować się złomowisko, pełne wraków zdezelowanych samochodów. Można nawet jeszcze wyczuć woń sfatygowanej skóry, wytartej i miejscami popękanej, stanowiącej obicia ich siedzeń. Choć równie dobrze gdzieś w pobliżu może czaić się osobnik odziany w stary, skórzany płaszcz i świeżo zapastowane, ciężkie buty. Nie ma mowy o delikatnych rękawiczkach czy miękkich, zamszowych torebkach; tak może pachnieć tylko twarda, gruba skóra, chropawa i trochę… brutalna ;)





W to przemysłowe cmentarzysko nieomal perwersyjnie wplata się na moment puchata ambra, popychając zapach w stronę dusznych i ciepłych zakamarków. Dziwne, surrealistyczne doświadczenie; niczym chwila spokoju i wytchnienia w jakimś zapomnianym ogrodzie na tyłach na wpół zrujnowanej posesji. Przez chwilę można ulec złudzeniu przyjemnej błogości i nawet uwierzyć, że gdzieś za rogiem ukryte są grządki zdziczałych kwiatów, ale rzeczywistość szybko daje o sobie znać z powrotem ;)

Trzeba zebrać skórzany ekwipunek i ruszać w dalszą drogę, przez wymarłe przestrzenie, nad którymi wiszą metaliczno-aldehydowe opary, podprawione ozonową nutką.

Wraz z coraz większym zmęczeniem ujawnia się nieco piżmowa baza, tutaj na szczęście sucha i nie morderczo-zwierzęca. Owinięci skórzanym płaszczem zasypiamy, skuleni gdzieś wśród rdzewiejących machin i straszących wybitymi szybami ruin.


Jeśli miałabym przywołać jakiś zapach najlepiej oddający cyberpunkową atmosferę zniszczonego świata, to jak na razie Petroleum najlepiej nadaje się do tej roli. Idealnie przywołuje stechnicyzowaną atmosferę, odmalowując odpowiednio rozpad, zniszczenie i galopujący rozwój cywilizacji ;)

Rolę ilustracji pełnią:
Kadr z filmu Tenhi no tamago, pozyskany z eigageijutsu.blogspot.com
Kolejny to utwór zespołu Red Sparrowes, zalinkowany z youtube’a
Grafika z deviantarta, autorstwa użytkownika i-netgrafx
Ostatnie dwie to Warowne Miasto, zdjęcia z wikipedii i z sometimes-interesting.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz