Zapewne
z powodu coraz chłodniejszej, jesiennej aury naszło mnie dziś wyjątkowo na
zapach słodki i otulający. Ciasteczkowy wręcz. W celu zaspokojenia
niecodziennej zachcianki sięgnęłam do pudełka z próbkami i szybko wyłowiłam z
niego Vanille Aoud od M. Micallef.
Nie
da się ukryć, zapach zaspokoił moje pragnienie słodyczy. Z nawiązką nawet ;)
Otwarcie
nie kryje w sobie żadnej niespodzianki; atakuje mieszanką wanilii i agaru ;) Na
początku wydaje się, że to wanilia będzie dominować. Zapach zapowiada się na gęstego
słodziaka, przywodzącego na myśl leguminę doprawioną suto karmelem. Nie sposób
odmówić mu pewnego przytulnego uroku, ale desery też trzeba jeść umiarem…
Na
szczęście oud nie zamierza kryć się przez cały czas w tle, odsuwa rozbuchaną
wanilię i mężnie pręży pierś. To rozumiem, tak możemy rozmawiać ^^ Trzeba było
tak od razu, zwłaszcza, że to agar niezwykle przyjemny, podobny do innych
swoich wcieleń z rodziny Micallefów – wytrawny, głęboki i zdecydowanie ciężki. Gdyby
tylko zechciał pozostać tak zdecydowany przez cały czas… bo dość szybko porzuca
tę chwalebną postawę, z każdą chwilą coś zaczyna coraz mocniej zgrzytać.
Okazuje się, że niecna wanilia zniewoliła oud! Miast podziwiać jego trójkątny
kapelusz i ciemny płaszcz, przyoblekła go w pastelowy frak i pudrowaną peruk;
nie pozwala mu na chmurne spojrzenia, woli słuchać szczebiotu szepczącego miłe
słówka.
A
oud, pantoflarz jeden, grzecznie czyni, co mu każe; robi się coraz bardziej
rozmemłany, aż wreszcie znika gdzieś stłamszony przez słodką mieszankę. Po
kilku godzinach na skórze zostaje tylko cukierniana woń, niestety.
Vanille Aoud
brzydki nie jest, ale ja jednak nie jestem fanką tego typu zapachów. Być może gdy
następnym razem poczuje niepohamowaną ochotę na słodycze wykończę mą próbkę,
aczkolwiek sądzę, że chyba ukierunkuję się na talerz z pierniczkami. Korzenność
zdecydowanie służy słodyczom ;)
Za ilustracje posłużyły dzieła Fragonarda; Huśtawka i Wyznanie miłości
Wykorzystałaś jeden z moich ulubionych obrazów: Huśtawkę. Cudnie jest pikantny i nieprzyzwoity- a przecież niby taki ugrzeczniony.
OdpowiedzUsuńVanille Aoud także nie jest z mojego olfaktorycznego świata- ale miło było poczytać o tym zapachu.
Zgadzam się. Poczytać milej, niż ponosić nawet.
OdpowiedzUsuńAoud Gourmet podobał mi się bardziej. Choć też nie mój.
Nie znam (chyba nie..?) Vanille Aoud ale Twój opis okazał się wzmagającym apetyt. ;) Do tego rzeczywiście świetnie dobrane ilustracje; jak Rybka, też lubię wieloznaczną Huśtawkę. :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz będę szukać. Bo nie każdy oud musi być zaraz mhrrocznym buntownikiem o szorstkim charakterze. :D
Chyba osiągnęłaś efekt przeciwny do zamierzonego (przynajmniej w jednym wypadku). ^^
Ojej, nie spodziewałam się tylu fanów Huśtawki ;P
OdpowiedzUsuńA do testów nie zniechęcam ;) Kto wie, może ktoś inny dostrzeże w cukierkowym oudzie rzecz godną uwagi ;)
Aoud Gourmet nie znam, może kiedyś trafi się okazja. Aczkolwiek "gourmet" w nazwie każe mi zachować sceptycyzm ;P
Ja też lubię. :)
OdpowiedzUsuń