czwartek, 20 września 2012

Słodkie tête-à-tête


Zapewne z powodu coraz chłodniejszej, jesiennej aury naszło mnie dziś wyjątkowo na zapach słodki i otulający. Ciasteczkowy wręcz. W celu zaspokojenia niecodziennej zachcianki sięgnęłam do pudełka z próbkami i szybko wyłowiłam z niego Vanille Aoud od M. Micallef.
Nie da się ukryć, zapach zaspokoił moje pragnienie słodyczy. Z nawiązką nawet ;)




Otwarcie nie kryje w sobie żadnej niespodzianki; atakuje mieszanką wanilii i agaru ;) Na początku wydaje się, że to wanilia będzie dominować. Zapach zapowiada się na gęstego słodziaka, przywodzącego na myśl leguminę doprawioną suto karmelem. Nie sposób odmówić mu pewnego przytulnego uroku, ale desery też trzeba jeść umiarem…


Na szczęście oud nie zamierza kryć się przez cały czas w tle, odsuwa rozbuchaną wanilię i mężnie pręży pierś. To rozumiem, tak możemy rozmawiać ^^ Trzeba było tak od razu, zwłaszcza, że to agar niezwykle przyjemny, podobny do innych swoich wcieleń z rodziny Micallefów – wytrawny, głęboki i zdecydowanie ciężki. Gdyby tylko zechciał pozostać tak zdecydowany przez cały czas… bo dość szybko porzuca tę chwalebną postawę, z każdą chwilą coś zaczyna coraz mocniej zgrzytać
Okazuje się, że niecna wanilia zniewoliła oud! Miast podziwiać jego trójkątny kapelusz i ciemny płaszcz, przyoblekła go w pastelowy frak i pudrowaną peruk; nie pozwala mu na chmurne spojrzenia, woli słuchać szczebiotu szepczącego miłe słówka.


A oud, pantoflarz jeden, grzecznie czyni, co mu każe; robi się coraz bardziej rozmemłany, aż wreszcie znika gdzieś stłamszony przez słodką mieszankę. Po kilku godzinach na skórze zostaje tylko cukierniana woń, niestety.

Vanille Aoud brzydki nie jest, ale ja jednak nie jestem fanką tego typu zapachów. Być może gdy następnym razem poczuje niepohamowaną ochotę na słodycze wykończę mą próbkę, aczkolwiek sądzę, że chyba ukierunkuję się na talerz z pierniczkami. Korzenność zdecydowanie służy słodyczom ;)

Za ilustracje posłużyły dzieła Fragonarda; Huśtawka i Wyznanie miłości


5 komentarzy:

  1. Wykorzystałaś jeden z moich ulubionych obrazów: Huśtawkę. Cudnie jest pikantny i nieprzyzwoity- a przecież niby taki ugrzeczniony.
    Vanille Aoud także nie jest z mojego olfaktorycznego świata- ale miło było poczytać o tym zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Poczytać milej, niż ponosić nawet.
    Aoud Gourmet podobał mi się bardziej. Choć też nie mój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam (chyba nie..?) Vanille Aoud ale Twój opis okazał się wzmagającym apetyt. ;) Do tego rzeczywiście świetnie dobrane ilustracje; jak Rybka, też lubię wieloznaczną Huśtawkę. :)

    No to teraz będę szukać. Bo nie każdy oud musi być zaraz mhrrocznym buntownikiem o szorstkim charakterze. :D

    Chyba osiągnęłaś efekt przeciwny do zamierzonego (przynajmniej w jednym wypadku). ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, nie spodziewałam się tylu fanów Huśtawki ;P
    A do testów nie zniechęcam ;) Kto wie, może ktoś inny dostrzeże w cukierkowym oudzie rzecz godną uwagi ;)
    Aoud Gourmet nie znam, może kiedyś trafi się okazja. Aczkolwiek "gourmet" w nazwie każe mi zachować sceptycyzm ;P

    OdpowiedzUsuń