Dziewczyna
dość szybko zaczęła sprawiać kłopoty. Już w dzieciństwie dał znać o sobie jej
uparty charakter. Ponieważ pochodziła z wysokiego rodu, odebrała staranne
wykształcenie, właściwe szlachetnie urodzonym damom, lecz szybko stało się
jasne, że nie ma zamiaru zaprzątać sobie głowy konwenansami. Nie żałowała
rozmówcom kąśliwych i niebywale celnych uwag, a zdarzało się, że w przypadku
ostrzejszej wymiany zdań nie wahała się przejść do rękoczynów. Gdy dorosła,
stała się jeszcze bardziej krnąbrna. Nie szukała towarzystwa, a jej ulubioną
rozrywką były samotne konne przejażdżki wzdłuż kamienistego wybrzeża. Za nic
miała sobie to, że jej rękę przyrzeczono następcy tronu i w przyszłości miała
zostać królową.
Szeptano,
że to wszystko dlatego, iż jej ojciec, nie doczekawszy się syna, na zbyt wiele pozwalał
jedynaczce. Inni powtarzali, że wdała się w matkę, która wcale nie była, jak
oficjalnie głoszono, księżniczką z jakiegoś pomniejszego granicznego państewka,
ale w rzeczywistości należała do Ukrytych – tajemniczych klanów świetnie
wyszkolonych zabójców i szpiegów żyjących gdzieś w górach.
Ona jest niezwykła, jak czarna
ambra, o której krążą legendy, ale którą jak dotąd rzadko komu udało się
znaleźć na plaży, mówili rybacy.
Bo
Dziewczyna była niesamowita jak Ambre
Noir.
Niektórzy
twierdzili, że w pierwszej chwili Dziewczyna sprawia odpychające wrażenie, lecz
nie bardzo wiadomo dlaczego. Nie była przecież brzydka. Nosiła, co prawda, czasem
męskie stroje, przypinała multum ozdób i zdobiła twarz mocnym makijażem,
agresywnym niczym wytrawne skoncentrowane labdanum, nie pozwalające oderwać od
siebie wzroku. Rzadko się uśmiechała i nie miała oporów przed postępowaniem
wbrew ogólnie przyjętym zasadom. Potrafiła być bezczelna, a nawet jawnie
arogancka brutalnością kastoreum. Robiła to jednak z wdziękiem perwersyjnej
ambrowej słodyczy, zaskakująco intensywnej i całkowicie wytrącającej rozmówcę z
równowagi.
Gdy
w dalekiej stolicy, umarł król, a tron przypadł w udziale jego siostrzeńcowi,
Dziewczynę wysłano do pałacu zgodnie z dawną umową. Nie chcąc okryć swej
rodziny hańbą, zgodziła się udać na dwór, lecz nie zamierzała dać się zamienić
w marionetkę. Kiedy stanęła przed obliczem Młodego Króla, wystarczyła jej
chwila, aby upewnić się, że plotki, które o nim słyszała są prawdą – jego serce
było złe, a umysł śliski i pełen zepsucia.
- Nigdy cię nie poślubię, panie – wypaliła bez
ogródek, wzbudzając wśród zebranych w wielkiej sali popłoch chropawą siłą
żywicznego mroku – Obietnica dana przed laty przez mój ród łączy mnie z osobą
przeklętego Księcia i tylko jemu jestem winna moją rękę.
Młody
Król poczuł irytację. W zasadzie bez trudu mógł znaleźć inną, równie dobrze
urodzoną kandydatkę na żonę, ale nie przywykł do tego, aby ktoś otwarcie mu się
sprzeciwiał. Poza tym, mimo że poznał wiele kobiet obdarzonych ambrową urodą,
żadna z nich nigdy nie wzbudziła w nim takiej fascynacji.
- Jeśli odmawiasz wypełnienia mojego polecenia
– powiedział – udasz się zgodnie ze swoją wolą do zamku przeklętego Księcia i
tam pozostaniesz.
Młody
Król był pewien, że postawiona przed takim wyborem Dziewczyna zmieni swoją
decyzję, ale ona tylko wygięła wargi w drwiącym grymasie i popatrzyła z
wyższością po zebranych wokół dworzanach (cóż, w końcu od dzieciństwa czuła
niezdrowy, słodkawo-dymny pociąg do łamania zasad).
- W takim razie odejdę do mojego nowego domu –
odparła, po czym bez słowa opuściła pałac.
Na
swoim czarnym rumaku pognała przez owiany złą sławą las, do zamku jak ze snu,
gdzie ujrzała pięknego młodzieńca, o oczach pełnych smutku.
- Nie potrzebuję towarzystwa, które zostało mi
przysłane w ramach kary – stwierdził Książę, gdy jej wysłuchał – Dodatkowo
takiego, które będzie odczuwało strach na sam mój widok.
- Mylisz się, Książę – Dziewczyna uśmiechnęła
się lekko – Nie boję się ciebie. Zapewniam cię, że nie dałbyś rady się do mnie
zbliżyć, nawet gdybyś chciał.
- To czcze przechwałki – wzruszył ramionami
Książę.
- Mogę z łatwością udowodnić, że jednak nie –
Dziewczyna dobyła swojego miecza, wykutego w starodawnej technice łączenia
metali, o klindze pięknej wzorami surowego, gorzkiego labdanum, a w jej wzroku
kryło się wyzwanie, zaczepne słodyczą mirry.
Książę
sięgnął po swój miecz, pewien że poradzi sobie bez trudu. Dziewczyna okazała
się jednak nad podziw szybka i nie minęła chwila, a jej ostrze zatrzymało się na
wysokości jego gardła.
Kierowani
ambicją, a także dla zabicia czasu, stoczyli jeszcze wiele pojedynków, frenetycznych
igraniem ze śmiercią i przepełnionych dreszczem smolistej mieszanki ambry i
kastoreum.
Aż
w końcu kiedyś Dziewczyna nie zdążyła w porę przyjąć odpowiedniej pozycji,
straciła równowagę, a Książę w ostatniej chwili zatrzymał się z twarzą tuż przy
jej twarzy, aż przez chwilę mógł poczuć ambrowe ciepło pulsującego życia tuż pod
skórą, a policzek musnął mu jej oddech, łaskoczący niczym drżące smugi
kadzidlanego dymu.
-
Znudziły mi się nasze pojedynki. Nie chcę już nigdy z tobą walczyć – powiedział
następnego dnia. Od tego dnia nigdy nie zbliżył się również do niej na
odległość mniejszą niż trzy kroki – Jeśli nadal nie masz nic przeciwko mojemu
towarzystwu, możemy zająć się mniej ryzykownymi rozrywkami. Na przykład
rozmową.
- To nie do końca bezpieczniejsze. Słowa także
mogą być ostre niczym stal – roześmiała się Dziewczyna, ale i ją ucieszył ten
pomysł.
- Opowiedz mi o swoim domu. O dalekich
miejscach, których nigdy nie widziałem – poprosił Książę, gdy siedzieli na
werandzie wychodzącej na kamienny ogród.
Dziewczyna
zaczęła snuć więc swoje opowieści, dziwnie subtelne miękkością sandałowca i gęstniejące
żywicznymi wspomnieniami. Książę słuchał, spijając zawiesisty nektar wyobraźni
z jej ust, podczas gdy noce późnego lata, duszne lepkim powietrzem, rozbrzmiewały
muzyką cykad, a granatowe niebo przecinały spadające gwiazdy przemijające równie
szybko, co uderzenia serca.
-
Zaśpiewam ci starą pieśń pochodzącą z moich stron – powiedziała Dziewczyna.
Uderzyła
plektronem struny, a jej głos popłynął w przestrzeń; rozmarzony, lecz
równocześnie pełen tęsknoty i melancholii.
Tamtego
wieczoru Książę po raz pierwszy dostrzegł w jej oczach oleistą różaną czułość, delikatną
jak jedwab i tak szczerą, że nieomal namacalną jak dotyk. Gdy Dziewczyna
zasnęła na podłodze wyściełanej matami z suchej trawy, długo siedział obok
wyobrażając sobie, że przesuwa dłoń po jej skórze, aksamitnej niczym purpurowe
płatki i delikatnej powiewem bladego olibanum.
Pewnej
nocy, gdy podziwiali jesienny księżyc, Książę milczał, nie chcąc pozwolić
słowom, które miały paść wydostać się na wolność.
- Proszę cię, odejdź z tego miejsca –
powiedział w końcu – Wolę cię stracić na zawsze niż przypadkiem skrzywdzić.
Ale
było już za późno. Dziewczyna zatraciła się całkowicie w pulsującej ambrowej głębi,
przyprawionej odrobiną paczuli i gęstej niczym stygnący wosk. Jej spojrzenie,
harde mocą labdanum zmiękło, odsłaniając balsamiczne serce.
- Mogę opuścić cię z tylko jednego powodu.
Choćbym miała udać się na koniec świata, choćbym miała poruszyć niebo i ziemię
lub zatrząść światem w posadach, to znajdę sposób, aby zdjąć ciążącą na tobie
klątwę.
Następnego
dnia o świcie Dziewczyna odjechała na swoim koniu, czarnym niczym skrzydła
kruka, a Książę stał w bramie aż jej sylwetka zniknęła za zakrętem.
- Wrócę – tylko tyle powiedziała Dziewczyna, zanim
wyruszyła w drogę.
- Będę na ciebie czekał – tylko tyle
powiedział Książę.
Żadne
więcej słowa nie padły, bo wszystko, co było potrzebne zostało już powiedziane,
a reszta kryła się w spojrzeniach.
Drzewa na stokach gór zaczynały
pokrywać się już szkarłatem…
Przydługie mi wyszło; wiem, przepraszam ^^
Pierwsza
ilustracja pochodzi z odmętów dysku, nie pamiętam skąd się tam wzięła :(
Kolejna stąd
W
przypadku trzeciej sytuacja wygląda analogicznie do pierwszej
Czwarta stąd
Przeczytałam obie części opowieści i nie wiem, co powiedzieć. Więc będzie najbardziej powściągliwie, jak mogę: Proszę o więcej!!!
OdpowiedzUsuńTaki powściągliwy komentarz jest wystarczająco wymowny i, nie ukrywam, sprawia mi ogromną radość ;)
UsuńAkiyo myślałaś kiedyś by zawodowo zacząć trudnić się pisaniem bajek?
OdpowiedzUsuńMiędzy myśleniem o "pisaniu" zawodowo, a stanem rzeczywistym jest jeszcze dość daleka droga... ;)
Usuń