poniedziałek, 26 listopada 2012

Opowieści z Sonomy, część II

część I


Dziewczyna dość szybko zaczęła sprawiać kłopoty. Już w dzieciństwie dał znać o sobie jej uparty charakter. Ponieważ pochodziła z wysokiego rodu, odebrała staranne wykształcenie, właściwe szlachetnie urodzonym damom, lecz szybko stało się jasne, że nie ma zamiaru zaprzątać sobie głowy konwenansami. Nie żałowała rozmówcom kąśliwych i niebywale celnych uwag, a zdarzało się, że w przypadku ostrzejszej wymiany zdań nie wahała się przejść do rękoczynów. Gdy dorosła, stała się jeszcze bardziej krnąbrna. Nie szukała towarzystwa, a jej ulubioną rozrywką były samotne konne przejażdżki wzdłuż kamienistego wybrzeża. Za nic miała sobie to, że jej rękę przyrzeczono następcy tronu i w przyszłości miała zostać królową.

Szeptano, że to wszystko dlatego, iż jej ojciec, nie doczekawszy się syna, na zbyt wiele pozwalał jedynaczce. Inni powtarzali, że wdała się w matkę, która wcale nie była, jak oficjalnie głoszono, księżniczką z jakiegoś pomniejszego granicznego państewka, ale w rzeczywistości należała do Ukrytych – tajemniczych klanów świetnie wyszkolonych zabójców i szpiegów żyjących gdzieś w górach.

Ona jest niezwykła, jak czarna ambra, o której krążą legendy, ale którą jak dotąd rzadko komu udało się znaleźć na plaży, mówili rybacy.
Bo Dziewczyna była niesamowita jak Ambre Noir.




Niektórzy twierdzili, że w pierwszej chwili Dziewczyna sprawia odpychające wrażenie, lecz nie bardzo wiadomo dlaczego. Nie była przecież brzydka. Nosiła, co prawda, czasem męskie stroje, przypinała multum ozdób i zdobiła twarz mocnym makijażem, agresywnym niczym wytrawne skoncentrowane labdanum, nie pozwalające oderwać od siebie wzroku. Rzadko się uśmiechała i nie miała oporów przed postępowaniem wbrew ogólnie przyjętym zasadom. Potrafiła być bezczelna, a nawet jawnie arogancka brutalnością kastoreum. Robiła to jednak z wdziękiem perwersyjnej ambrowej słodyczy, zaskakująco intensywnej i całkowicie wytrącającej rozmówcę z równowagi.

Gdy w dalekiej stolicy, umarł król, a tron przypadł w udziale jego siostrzeńcowi, Dziewczynę wysłano do pałacu zgodnie z dawną umową. Nie chcąc okryć swej rodziny hańbą, zgodziła się udać na dwór, lecz nie zamierzała dać się zamienić w marionetkę. Kiedy stanęła przed obliczem Młodego Króla, wystarczyła jej chwila, aby upewnić się, że plotki, które o nim słyszała są prawdą – jego serce było złe, a umysł śliski i pełen zepsucia.

 - Nigdy cię nie poślubię, panie – wypaliła bez ogródek, wzbudzając wśród zebranych w wielkiej sali popłoch chropawą siłą żywicznego mroku – Obietnica dana przed laty przez mój ród łączy mnie z osobą przeklętego Księcia i tylko jemu jestem winna moją rękę.
Młody Król poczuł irytację. W zasadzie bez trudu mógł znaleźć inną, równie dobrze urodzoną kandydatkę na żonę, ale nie przywykł do tego, aby ktoś otwarcie mu się sprzeciwiał. Poza tym, mimo że poznał wiele kobiet obdarzonych ambrową urodą, żadna z nich nigdy nie wzbudziła w nim takiej fascynacji.
 - Jeśli odmawiasz wypełnienia mojego polecenia – powiedział – udasz się zgodnie ze swoją wolą do zamku przeklętego Księcia i tam pozostaniesz.
Młody Król był pewien, że postawiona przed takim wyborem Dziewczyna zmieni swoją decyzję, ale ona tylko wygięła wargi w drwiącym grymasie i popatrzyła z wyższością po zebranych wokół dworzanach (cóż, w końcu od dzieciństwa czuła niezdrowy, słodkawo-dymny pociąg do łamania zasad).
 - W takim razie odejdę do mojego nowego domu – odparła, po czym bez słowa opuściła pałac.

Na swoim czarnym rumaku pognała przez owiany złą sławą las, do zamku jak ze snu, gdzie ujrzała pięknego młodzieńca, o oczach pełnych smutku.




 - Nie potrzebuję towarzystwa, które zostało mi przysłane w ramach kary – stwierdził Książę, gdy jej wysłuchał – Dodatkowo takiego, które będzie odczuwało strach na sam mój widok.
 - Mylisz się, Książę – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko – Nie boję się ciebie. Zapewniam cię, że nie dałbyś rady się do mnie zbliżyć, nawet gdybyś chciał.
 - To czcze przechwałki – wzruszył ramionami Książę.
 - Mogę z łatwością udowodnić, że jednak nie – Dziewczyna dobyła swojego miecza, wykutego w starodawnej technice łączenia metali, o klindze pięknej wzorami surowego, gorzkiego labdanum, a w jej wzroku kryło się wyzwanie, zaczepne słodyczą mirry.
Książę sięgnął po swój miecz, pewien że poradzi sobie bez trudu. Dziewczyna okazała się jednak nad podziw szybka i nie minęła chwila, a jej ostrze zatrzymało się na wysokości jego gardła.
Kierowani ambicją, a także dla zabicia czasu, stoczyli jeszcze wiele pojedynków, frenetycznych igraniem ze śmiercią i przepełnionych dreszczem smolistej mieszanki ambry i kastoreum.

Aż w końcu kiedyś Dziewczyna nie zdążyła w porę przyjąć odpowiedniej pozycji, straciła równowagę, a Książę w ostatniej chwili zatrzymał się z twarzą tuż przy jej twarzy, aż przez chwilę mógł poczuć ambrowe ciepło pulsującego życia tuż pod skórą, a policzek musnął mu jej oddech, łaskoczący niczym drżące smugi kadzidlanego dymu.





- Znudziły mi się nasze pojedynki. Nie chcę już nigdy z tobą walczyć – powiedział następnego dnia. Od tego dnia nigdy nie zbliżył się również do niej na odległość mniejszą niż trzy kroki – Jeśli nadal nie masz nic przeciwko mojemu towarzystwu, możemy zająć się mniej ryzykownymi rozrywkami. Na przykład rozmową.
 - To nie do końca bezpieczniejsze. Słowa także mogą być ostre niczym stal – roześmiała się Dziewczyna, ale i ją ucieszył ten pomysł.

 - Opowiedz mi o swoim domu. O dalekich miejscach, których nigdy nie widziałem – poprosił Książę, gdy siedzieli na werandzie wychodzącej na kamienny ogród.
Dziewczyna zaczęła snuć więc swoje opowieści, dziwnie subtelne miękkością sandałowca i gęstniejące żywicznymi wspomnieniami. Książę słuchał, spijając zawiesisty nektar wyobraźni z jej ust, podczas gdy noce późnego lata, duszne lepkim powietrzem, rozbrzmiewały muzyką cykad, a granatowe niebo przecinały spadające gwiazdy przemijające równie szybko, co uderzenia serca.
- Zaśpiewam ci starą pieśń pochodzącą z moich stron – powiedziała Dziewczyna.
Uderzyła plektronem struny, a jej głos popłynął w przestrzeń; rozmarzony, lecz równocześnie pełen tęsknoty i melancholii.
Tamtego wieczoru Książę po raz pierwszy dostrzegł w jej oczach oleistą różaną czułość, delikatną jak jedwab i tak szczerą, że nieomal namacalną jak dotyk. Gdy Dziewczyna zasnęła na podłodze wyściełanej matami z suchej trawy, długo siedział obok wyobrażając sobie, że przesuwa dłoń po jej skórze, aksamitnej niczym purpurowe płatki i delikatnej powiewem bladego olibanum.


Pewnej nocy, gdy podziwiali jesienny księżyc, Książę milczał, nie chcąc pozwolić słowom, które miały paść wydostać się na wolność.
 - Proszę cię, odejdź z tego miejsca – powiedział w końcu – Wolę cię stracić na zawsze niż przypadkiem skrzywdzić.
Ale było już za późno. Dziewczyna zatraciła się całkowicie w pulsującej ambrowej głębi, przyprawionej odrobiną paczuli i gęstej niczym stygnący wosk. Jej spojrzenie, harde mocą labdanum zmiękło, odsłaniając balsamiczne serce. 
 - Mogę opuścić cię z tylko jednego powodu. Choćbym miała udać się na koniec świata, choćbym miała poruszyć niebo i ziemię lub zatrząść światem w posadach, to znajdę sposób, aby zdjąć ciążącą na tobie klątwę.

Następnego dnia o świcie Dziewczyna odjechała na swoim koniu, czarnym niczym skrzydła kruka, a Książę stał w bramie aż jej sylwetka zniknęła za zakrętem.
 - Wrócę – tylko tyle powiedziała Dziewczyna, zanim wyruszyła w drogę.
 - Będę na ciebie czekał – tylko tyle powiedział Książę.
Żadne więcej słowa nie padły, bo wszystko, co było potrzebne zostało już powiedziane, a reszta kryła się w spojrzeniach.

Drzewa na stokach gór zaczynały pokrywać się już szkarłatem…

Przydługie mi wyszło; wiem, przepraszam ^^
Pierwsza ilustracja pochodzi z odmętów dysku, nie pamiętam skąd się tam wzięła :(
Kolejna stąd
W przypadku trzeciej sytuacja wygląda analogicznie do pierwszej
Czwarta stąd 






4 komentarze:

  1. Przeczytałam obie części opowieści i nie wiem, co powiedzieć. Więc będzie najbardziej powściągliwie, jak mogę: Proszę o więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki powściągliwy komentarz jest wystarczająco wymowny i, nie ukrywam, sprawia mi ogromną radość ;)

      Usuń
  2. Akiyo myślałaś kiedyś by zawodowo zacząć trudnić się pisaniem bajek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między myśleniem o "pisaniu" zawodowo, a stanem rzeczywistym jest jeszcze dość daleka droga... ;)

      Usuń